12.10 - 30.10.2007r.

 

     
 

 

 

Łukasz Rudnicki w katalogu do swojej pierwszej wystawy (w roku 1996) zamieścił credo, na które złożyły się dwa cytaty autorstwa  
P.Picasso: „Nie zrozumiecie sztuki, póki nie zrozumiecie, że w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem 2” oraz: „To nie ma znaczenia, że malarz nie wie dokładnie czego chce, byleby dokładnie wiedział czego nie chce”.
Łukasz Rudnicki nie chce podążać śladem hałaśliwych analfabetów, z którymi nie może niestety nawiązać dialogu, gdyż byłaby to rozmowa ze ślepym o kolorach.

Postmodernizm to choroba kultury, którą być może należałoby leczyć. Naskórkowa erudycja wystarcza zaledwie do uczestnictwa w tzw. sztuce użytkowej, gdzie kompilacja jest sztandarem współczesnego „dizajnerstwa”. Brak talentu, zdolności intelektualnych, „natura” rekompensuje -wyposażając w umiejętności taktyczne. Pod hasłami wolności i antytotalitaryzmu postmoderniści - sami manipulowani - manipulują przyćmionymi umysłowo fanami, hałaśliwie łącząc się w idei deptania ponadczasowych wartości. Postmodernę wyróżnia bowiem jej stosunek do tradycji. Sztukę minionych epok traktuje pars pro toto, czerpiąc garściami, dawne odkrycia używa do produkcji swoich, mocno nieświeżych realizacji. Myśl teoretyczna przypomina pisanie utworu muzycznego, bez elementarnej znajomości teorii, bez znajomości nut, nie mówiąc już o braku słuchu. Autorom towarzyszą manipulanci, wierne grono opisywaczy i wybijający się na czoło tak zwani kuratorzy. Ferują wyroki, tworzą, na użytek postmodernistycznych gniotów, wyjaśnienia i gloryfikacje. Efekt tych manewrów filozoficznych objaśnień i pokrętnych poczynań - to po prostu droga do „kasy” nierzadko państwowego sponsora. Awangarda zawsze ponosiła wysokie koszty za niezłomność postawy, za nonkonformizm płaciła, a teraz postmodernie się płaci. Mechanizmem jest pieniądz i nawet surogat jest do wypromowania. Być dzisiaj artystą poszukującym, który jednocześnie pragnie być osadzony we współczesności jest beznadziejnie trudno.

Mieczysław Porębski, w książce o konceptualizmie napisał, że sprawą sztuki jest „...demonstrować i prowokować, intrygować i nudzić, błaznować i walczyć pomna na ten jeden przywilej, jaki z powszechnego zamieszania koncepcji i kryteriów ocaliła - przywilej uczestnictwa”. Znaleźć się w nurcie sztuki, która na przekór manipulantom, ocali przywilej uczestnictwa - tego życzę Łukaszowi Rudnickiemu, z okazji tej i wielu następnych jego wystaw.

Zbigniew Gostomski


Łukasz Rudnicki - "TOŃ"


Wstecz